piątek, 5 kwietnia 2013

w zabójczo pięknej księgarni - Severina, Rodrigo Rey Rosa



Severina – książka tyleż piękna, ile niebezpieczna. O pięknie książki Rodrigo Rey Rosy jeszcze będzie, a w kwestii niebezpieczeństwa takie sobie wypunktowałam jego przejawy: otóż po pierwsze przez całą jej treść przewijają się książki, nurzamy się dosłownie w nich. Książki w Severinie „atakują” z każdej strony – w księgarni bohatera (i narratora) Entretenida, w całodziennym ich czytaniu tegoż bohatera i Anny, wreszcie w torbach i kieszeniach tej ostatniej. Otaczają czytelnika, osaczają. Z tego ich wszędobylstwa powstała u mnie „przyboczna” lista tytułów i autorów ciekawych, których chciałabym przeczytać. Lista wygląda mniej więcej tak:

Rozmowy alchemików, Jorge Riechmann

Frederick Rolfe,

Norman Lewis,

Pere Gimferer,

Dzikie palmy, Wiliam Faulkner

Nicolas Bouvier

Mario Praz, O meblach w stylu empire

 

…..

To także aspekt niebezpieczeństwa książki Rodrigo Rey Rosa.
Wracając do toreb i kieszeni Anny vel Severiny (Anny Severiny) – otóż ta kobieta wraz ze swoim ojcem/dziadkiem/kochankiem (tu w zależności od odpowiedzi Anny) przez całe życie kradnie książki – nie tylko z księgarni. Uznani za książkową wersję Bonnie i Clyde’a często zmieniają miejsce zamieszkania, przeprowadzając się z kraju do kraju, i choć ich sława w każdym książkowym zakątku jest rozpowszechniona udaje im jakoś uniknąć się kary.
Podczas jednej z kradzieży książki przez Annę, która ma miejsce w Entretenidzie nasz bohater zakochuje się w niej (podobno wszyscy okradani przez nią tak mają) i od słowa do słowa, a raczej od jednej ukradzionej książki, do drugiej zostają czymś na kształt pary.
Jest jeszcze – w Severinie – oprócz wszędobylskich książek, oprócz miłości do nich i kobiety wątek kryminalny. Nie chciałabym w tym miejscu za dużo zdradzać, ale moje zdanie jest takie, iż ta tragedia, jaka się wydarzyła była poniekąd spowodowana brakiem umiejętności (albo możliwości) oddzielenia świata realnego od tego stworzonego przez autorów książek czytanych przez bohatera Rosy. W ogóle cała książka – historia zarówno kradnącej Anny i staruszka, jak i zauroczonego kobietą, która bądź co bądź go okrada właściciela księgarni jest zawieszona w tym jeszcze nie prawdziwym, a już nie książkowym, wymyślonym świecie. W tym miejscu, w którym czasem czytelnik znajduje się po zamknięciu ostatniej strony czytanej historii.
W zawieszeniu.

W takim małym zawieszeniu, a raczej niedosycie pozostawia też Rodrigo Rey Rosa swojego czytelnika. Severina to piękna historia, jej język jest łatwo przyswajalny, książkę dosłownie się pochłania. Trochę jak telegram. I podobnie jak telegram - zbyt krótka. Zbyt skąpa i uboga w tę ciekawą treść, jaką zawiera. Jakby nie do końca opowiedziana. Jakby specjalnie połechtano czytelnika, podrażniono zmysły i rozbudzono ciekawość, aby .. nie wiem – sam dopowiedział sobie resztę? No bo na przykład bardzo chciałabym wiedzieć - i tego mi brakowało – jak Anna I Otto przemieszczali się po świecie, jakie wybory nimi kierowały przy kradzieżach, czy w ogóle to prawda z tymi kradzieżami, jaka jest tajemnica ich związku … te i wiele jeszcze innych pytań rodzi mi się po tej krótkiej, barwnej opowieści. Wszystko to sprawia, że rozkładam Severinę na czynniki pierwsze, myślę o niej. Wszystko to sprawia, że staje się niesamowicie ciekawą książką!
A może Anna vel Severina w ogóle nie istniała? Może była marą wyłaniającą spomiędzy kartek książki czytanej przez bohatera Rosy? To mogłoby dużo wyjaśniać.;)
 
zdjęcie pochodzi z profilu fejsbukowego Wydawnictwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz