Severina – książka tyleż piękna, ile niebezpieczna. O pięknie
książki Rodrigo Rey Rosy jeszcze będzie, a w kwestii niebezpieczeństwa takie
sobie wypunktowałam jego przejawy: otóż po pierwsze przez całą jej treść
przewijają się książki, nurzamy się dosłownie w nich. Książki w Severinie „atakują”
z każdej strony – w księgarni bohatera (i narratora) Entretenida, w
całodziennym ich czytaniu tegoż bohatera i Anny, wreszcie w torbach i
kieszeniach tej ostatniej. Otaczają czytelnika, osaczają. Z tego ich
wszędobylstwa powstała u mnie „przyboczna” lista tytułów i autorów ciekawych,
których chciałabym przeczytać. Lista wygląda mniej więcej tak:
Rozmowy alchemików, Jorge
Riechmann
Frederick Rolfe,
Norman Lewis,
Pere Gimferer,
Dzikie palmy, Wiliam Faulkner
Nicolas Bouvier
Mario Praz, O meblach w stylu
empire
…..
To także aspekt niebezpieczeństwa
książki Rodrigo Rey Rosa.
Wracając do toreb i kieszeni Anny
vel Severiny (Anny Severiny) – otóż ta kobieta wraz ze swoim
ojcem/dziadkiem/kochankiem (tu w zależności od odpowiedzi Anny) przez całe
życie kradnie książki – nie tylko z księgarni. Uznani za książkową wersję
Bonnie i Clyde’a często zmieniają miejsce zamieszkania, przeprowadzając się z
kraju do kraju, i choć ich sława w każdym książkowym zakątku jest rozpowszechniona
udaje im jakoś uniknąć się kary.
Podczas jednej z kradzieży
książki przez Annę, która ma miejsce w Entretenidzie nasz bohater zakochuje się
w niej (podobno wszyscy okradani przez nią tak mają) i od słowa do słowa, a
raczej od jednej ukradzionej książki, do drugiej zostają czymś na kształt pary.
Jest jeszcze – w Severinie –
oprócz wszędobylskich książek, oprócz miłości do nich i kobiety wątek
kryminalny. Nie chciałabym w tym miejscu za dużo zdradzać, ale moje zdanie jest
takie, iż ta tragedia, jaka się wydarzyła była poniekąd spowodowana brakiem
umiejętności (albo możliwości) oddzielenia świata realnego od tego stworzonego
przez autorów książek czytanych przez bohatera Rosy. W ogóle cała książka – historia zarówno
kradnącej Anny i staruszka, jak i zauroczonego kobietą, która bądź co bądź go okrada
właściciela księgarni jest zawieszona w tym jeszcze nie prawdziwym, a już nie
książkowym, wymyślonym świecie. W tym miejscu, w którym czasem czytelnik
znajduje się po zamknięciu ostatniej strony czytanej historii.
W zawieszeniu.
W takim małym zawieszeniu, a
raczej niedosycie pozostawia też Rodrigo Rey Rosa swojego czytelnika. Severina to piękna historia, jej język
jest łatwo przyswajalny, książkę dosłownie się pochłania. Trochę jak telegram.
I podobnie jak telegram - zbyt krótka. Zbyt skąpa i uboga w tę ciekawą treść,
jaką zawiera. Jakby nie do końca opowiedziana. Jakby specjalnie połechtano
czytelnika, podrażniono zmysły i rozbudzono ciekawość, aby .. nie wiem – sam dopowiedział
sobie resztę? No bo na przykład bardzo chciałabym wiedzieć - i tego mi
brakowało – jak Anna I Otto przemieszczali się po świecie, jakie wybory nimi kierowały
przy kradzieżach, czy w ogóle to prawda z tymi kradzieżami, jaka jest tajemnica
ich związku … te i wiele jeszcze innych pytań rodzi mi się po tej krótkiej,
barwnej opowieści. Wszystko to sprawia, że rozkładam Severinę na czynniki pierwsze, myślę o niej. Wszystko to sprawia,
że staje się niesamowicie ciekawą książką!
A może Anna vel Severina w ogóle
nie istniała? Może była marą wyłaniającą spomiędzy kartek książki czytanej
przez bohatera Rosy? To mogłoby dużo wyjaśniać.;)
zdjęcie pochodzi z profilu fejsbukowego Wydawnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz